Kiedy mój mąż dosyć spontanicznie kupił bilety na Maltę, od razu w mojej głowie pojawił się pomysł sesji ślubnej albo narzeczeńskiej. Malta to tak przepiękna wyspa, że przez cały urlop tylko myślałabym jaka to szkoda, że tego wcześniej nie zorganizowałam. Myślę, że każdy fotograf to zna – uczucie niespełnienia przy każdym pięknym zachodzie, każdym pięknym widoku. Mózg pracuje i analizuje – gdzie postawiłabym parę, jaki kadr były tu fajny, który obiektyw najbardziej odpowiedni. Mówiąc krótko – bez tej sesji miałabym zepsuty urlop, a w dodatku zepsułabym go mężowi wiecznym marudzeniem.

Ogromnie się więc cieszę, że udało mi się tą sesję zrealizować! To taka sesja narzeczeńska – marzenie każdego fotografa. Przepiękny krajobraz Malty i fantastyczna, uśmiechnięta para. Jedyne na co mogę narzekać, to chmury, których momentami było za dużo i słońce nie potrafiło się przebić.

Jeszcze w Polsce mogłam liczyć na pomoc Rafała w wyborze idealnego miejsca. Mieszka na Malcie na stałe i zdążył ją dobrze poznać. Przyznam, że miałam niezły orzech do zgryzienia, bo ta wyspa zachwyca! Wahałam się pomiędzy różnymi lokalizacjami, bardzo długo myślałam o klifach, po głowie chodziły mi też malownicze uliczki Mdiny albo Valletty. W końcu stanęło na plaży Għajn Tuffieħa. Dlaczego? Zależało mi na różnorodności, a ta lokacja właśnie ją oferuje. Jest plaża, są klify, jest fragment miejscowej architektury (czyli stara wieża strażnicza). I przede wszystkim morze – o wspaniałym błękitno-turkusowym kolorze.

Nie przedłużając – zapraszam Was na wycieczkę do cieplejszej strony świata!

A gdyby Wam też marzyła się sesja ślubna lub sesja narzeczeńska na Malcie – piszcie koniecznie, chętnie tam z wrócę, żeby stworzyć dla Was coś niesamowitego!