Fotograf: Ola Wilczek
Miejsce: Piekary Śląskie

To miała być zupełnie inna sesja. Zachód słońca w bajkowym, różanym ogrodzie. Tylko, że kiedy przyjechałam na miejsce to burza jednak postanowiła nie przejść bokiem i pogoda totalnie się załamała. Kiedy ustalałam nowy termin sesji z Pawłem, rzuciłam żart, że może wschód? Jak widać – wziął mnie na poważnie.
_

Cisza. Spokój. Taniec boso w błocie.

_
A jeszcze nie tak dawno pisałam koleżance fotografce, że nie umiem nikogo namówić na sesję o wschodzie, a to długo było takie moje małe fotograficzne marzenie. Cieszę się jak dziecko, że udało mi się je zrealizować.

_
A wiecie, że sesja o wschodzie dokładnie w tym miejscu była moim niezrealizowanym pomysłem na moją własną sesję ślubną? Opowiem Wam kiedyś tą historię. Bo mówi dużo o współpracy z fotografem – jak powinna wyglądać i jak opowiadać o swoich marzeniach.

_
A wracając do Kasi i Pawła – dziękuję Wam za tą sesję. I wyższej siłę za burzę poprzedniego dnia!
Kończąc sesję i idąc do samochodu rozmawialiśmy z wędkarzami. Kiedy stwierdziliśmy, że dzień jest przepiękny, Pan odpowiedział, ze „Każdy dzień jest piękny” !. I z tym podsumowaniem Was zostawiam.